na ziemi

bóg postanowił pozamieniać istoty
i nie dręczyły go żadne myśli
nawet brednie o eldorado
nie zacieśniały mu golfa na szyi

pierwowzorem byłaś ty
potem liebchen
i elli przestrzenna jak śnieg
co napadał

niestety
pierwsza katastrofa zdarzyła się dwa tysiące
i dwadzieśsia dwa lata temu
nikt tego się nie spodziewał
i przepadło wszystko
w tym listy wielkiej wagi

ucieknę schowam się na jakimś
statku latającym
za którym nie ciągnie się kilwater
może wtedy przestanę zastanawiać

druga katastrofa wypędziła wszystkich
była zarazą malarią wężem kobietą bez sensu
eleganckim mężczyzną w berecie a może śmieciem

cholera jasna w teatrze
aktor i pianista
grają sobie losem

ostatnia przyszła i popatrzyła
a bóg spokojnie zabijał komary
metodycznie przelewał niewinną krew
ugryzionych