na ziemi bóg postanowił pozamieniać istoty i nie dręczyły go żadne myśli nawet brednie o eldorado nie zacieśniały mu golfa na szyi pierwowzorem byłaś ty potem liebchen i elli przestrzenna jak śnieg co napadał niestety pierwsza katastrofa zdarzyła się dwa tysiące i dwadzieśsia dwa lata temu nikt tego się nie spodziewał i przepadło wszystko w tym listy wielkiej wagi ucieknę schowam się na jakimś statku latającym za którym nie ciągnie się kilwater może wtedy przestanę zastanawiać druga katastrofa wypędziła wszystkich była zarazą malarią wężem kobietą bez sensu eleganckim mężczyzną w berecie a może śmieciem cholera jasna w teatrze aktor i pianista grają sobie losem ostatnia przyszła i popatrzyła a bóg spokojnie zabijał komary metodycznie przelewał niewinną krew ugryzionych
wiersze