od początku

   mówiłaś mi że wiesz jak wygląda wszechświat
            jak szczypiorek rzucony na jajko w majonezie

wyglądam pospolicie w pospolitym domu
który pobrzmiewa porannymi monodramami kobiety
nie jest to dramat mima w gabinecie luster
mieścimy się w normie

głowa mnie napierdala migrena tylko bez histerii
od czasu wspólnej wizyty u ginekologa pentax
kojarzy mi się z pigułką matrix z posezonową
wyprzedażą melonów 

podróżowanie to codzienność wszechświat to codzienność
zetknięcie ducha z racjonalnym wróciłem
a cóż znaczy wróciłem wobec dżdżu i śliskich dróg

przyjechałem cackam się z tobą po kolacji jak z jajkiem
rozmyślam kontestuję jakiś wiersz
jednym słowem liżę rany
nad ranem piszę trochę o miłości
że jest jak bańka mydlana innym razem jak butla z tlenem
generalnie do południa boczymy się na siebie

zupełną nocą przebiegam się jeszcze po wszystkich myślach 
i już jestem pewien że wziąłem się jednak z morza
poruszony roztargnieniem jakiegoś boga
płynę i płynę ale już nie w oceanie
w tobie głęboko

Dodaj komentarz